„Zielona szkoła” – wyjazd integracyjny klas pierwszych do Murzasichla (wrzesień 2019 r.)
Relacja 1
W dzień naszego przyjazdu, 22 września, Murzasichle powitało nas słoneczną pogodą, orzeźwiającym powietrzem oraz przepięknym, górskim krajobrazem. „Góry są całe jakąś baśnią świata. Nadzmysłowego coś jest w górachˮ – pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer.
Po przyjeździe na miejsce oraz rozpakowaniu się podziwialiśmy zapierające dech w piersiach widoki. Niektórzy, popijając herbatę w stołówce z ogromnymi oknami, natomiast inni przez lornetkę w swoich pokojach. Po smacznej obiadokolacji wygospodarowaliśmy czas na odwiedzenie kolegów i koleżanek zza ścian oraz wspólną integrację. W rozmowach do późna nie przeszkodziło nam nawet zmęczenie podróżą. Podekscytowanie oraz chęć lepszego poznania się nawzajem skutecznie spędzały sen z naszych powiek.
Poniedziałek rozpoczął się bardzo intensywnie. Uzbrojeni w odpowiednie buty, ciepłe ubrania i szerokie uśmiechy na twarzach wyruszyliśmy do Doliny Kościeliskiej. Po dotarciu do schroniska, kierując się złotymi radami kadry pedagogicznej, skosztowaliśmy niebiańskiej w smaku szarlotki. Wracając, wstąpiliśmy do bacówki, aby kupić świeże oscypki. Dla niektórych była to pierwsza okazja do ich spróbowania.
W dniu zwiedzania Zakopanego „humanyˮ trafiły na cudowną pogodę, czego zazdrościły im pozostałe klasy pierwsze. Na Gubałówce mieliśmy niepowtarzalną okazję ujrzeć całą panoramę Tatr. Nie chcieliśmy opuszczać tego miejsca, lecz skuszeni programem wycieczki daliśmy się namówić na dalsze zwiedzanie. Nie żałowaliśmy tej decyzji, gdyż kolejne punkty programu zapewniły nam równie wiele przeżyć wizualnych. Po leniwym spacerze do Polany Szymoszkowej stawiliśmy czoła zjazdowi kolejką, który okazał się nie lada wyzwaniem. Otuchy dodawali nam inni turyści, którzy pokrzepiająco do nas machali. Następnie przyszedł czas na zwolnienie tempa. Ciekawe opowieści przewodnika o cmentarzu na Pęksowym Brzyzku i starym kościele wywołały zadumę i wprawiły nas w jesienną melancholię. Znaleźliśmy również czas na dokształcenie się, ponieważ podczas wieczornego spotkania w Izbie Regionalnej nauczyliśmy się poprawnie wymawiać nazwę wioski, w której mieszkaliśmy – Murzasichle.
Kolejny dzień upłynął nam pod znakiem zajęć integracyjnych z panią psycholog. Zgodnie stwierdziliśmy, że zajęcia tego typu były nam bardzo potrzebne. Mieliśmy możliwość porozmawiania z osobami, z którymi, kolokwialnie mówiąc, nie trzymamy. Okazało się, że mamy wiele wspólnego z ludźmi, którzy na pierwszy rzut oka całkowicie są od nas różnią. Zobaczyliśmy, że nasza klasa składa się z wielu jednostek, które razem mogą stworzyć całość – różnorodną, ale spójną. Idealnym zakończeniem tego dnia była dyskoteka. Wszyscy bawili się świetnie, a niektórzy nawet odkryli w sobie prawdziwy talent taneczny.
Czwartek był dniem obcowania z naturą. Rusinowa Polana zachwyciła nas swoim czystym pięknem i nawet przelotny deszcz nie zepsuł nam humorów. Później wstąpiliśmy do Sanktuarium na Wiktorówkach – drewnianej kaplicy z intrygującym wnętrzem. W podniosłym nastroju przeszliśmy wzdłuż muru z tabliczkami tych, którzy zginęli w górach. To nam uświadomiło, że to, co jest piękne i spokojne, może być również niebezpieczne.
Piątkowe przedpołudnie spędziliśmy w Muzeum na Harendzie, w którym słuchaliśmy fascynującej opowieści o życiu oraz twórczości Jana Kasprowicza. Żona poety, Maria, do końca swoich dni dbała o to, aby dom tętnił życiem. Nawet po jej śmierci Harenda zachowała dawny klimat i urok. W opozycji do tradycyjnej formy sztuki wybraliśmy sie do Centrum Edukacji Przyrodniczej, które zaskoczyło nas swoją nowoczesnością. Bardzo chętnie korzystaliśmy z każdej atrakcji i z przenikliwością godną detektywa Sherlocka rozwiązywaliśmy tematyczne zagadki.
Sobota była dniem naszego pożegnania z ośrodkiem oraz trudną próbą zapięcia walizek pełnych pamiątek. Ostatni raz przed wyjazdem napawaliśmy się wspaniałymi widokami, które trudno było zostawić za sobą po tygodniu pełnym wrażeń. Podróż, chociaż długa, minęła nam spokojnie. Mówimy: do zobaczenia Murzasichle, jeszcze do ciebie wrócimy!
Opracowanie: Karolina Kamińska, kl. 1ag
Relacja 2
W tym roku w szkole zostały utworzone dwie grupy pierwszych klas: po gimnazjum i po szkole podstawowej. Absolwenci podstawówek pojechali na wycieczkę integracyjną w pierwszym terminie, natomiast absolwenci gimnazjów ‒ w drugim.
Pierwszego dnia, po przyjeździe do ośrodka, mieliśmy czas na zakwaterowanie i rozpakowanie walizek. Każdy był ciekawy, jak wyglądają pokoje innych. Mimo tego, że już trochę poznaliśmy się w szkole, zachowywaliśmy pewien dystans.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, wyruszyliśmy na wycieczkę do Zakopanego. Wjechaliśmy kolejką linowo-terenową na Gubałówkę i odbyliśmy spacer do Polany Szymoszkowej. Później zjechaliśmy kolejką krzesełkową i zwiedzaliśmy „stare” Zakopane, w tym oczywiście Krupówki.
Trzeciego dnia odbyliśmy pieszą wycieczkę do Rusinowej Polany. Pogoda niestety zaczęła się psuć. Było zimno i mokro, ale udało nam się dobrze spędzić ten czas. Bardzo podobały mi się widoki, a gęsta mgła tworzyła niezwykle tajemniczą atmosferę.
Czwarty dzień poświęcony był wycieczce do muzeów. Odwiedziliśmy Centrum Edukacji Przyrodniczej i Muzeum Jana Kasprowicza. Wieczorem odbyło się spotkanie w Izbie Regionalnej. Dowiedzieliśmy się wielu nowych rzeczy o kulturze Podhala i spróbowaliśmy pysznej kwaśnicy.
Następnego dnia wybraliśmy się na długą wędrówkę do Doliny Kościeliskiej. Podczas odpoczynku w schronisku obserwowaliśmy, jak zaczyna coraz bardziej padać. Wracaliśmy w deszczu, co było nieprzyjemnym przeżyciem. Na szczęście dosyć szybko znaleźliśmy się w swoich pokojach.
Piąty dzień spędziliśmy w ośrodku. Braliśmy udział w zajęciach integracyjnych z psychologiem. Zadania, którym musieliśmy podołać, były bardzo ciekawe. Dzięki nim każdy mógł przedstawić się dokładniej klasie i poznać resztę. Pracowaliśmy też w grupach, na przykład nad herbem klasy.
Ostatniego dnia zaraz po śniadaniu opuściliśmy Murzasichle. Wyjazd moim zdaniem spełnił swoje kluczowe zadanie ‒ zintegrował naszą klasę i dał czas na poznanie wielu nowych osób.