Warsztaty językowe w Irlandii

 

Na początku kwietnia 2025 roku uczniowie Dąbrowskiego – szczególnie ci rozszerzający język angielski – mieli możliwość wzięcia udziału w niezwykłym wyjeździe językowym. Pod opieką pani prof. Jolanty Dziewulskiej, pani prof. Iwony Grabowskiej i pani prof.  Katarzyny Kozaneckiej udali się do Irlandii, aby wśród jej pięknych, przepełnionych zielenią krajobrazów doskonalić umiejętności językowe.

 

            Do Irlandii polecieliśmy samolotem, co już od pierwszych chwil zapowiadało niecodzienną przygodę. Wszystkich przepełniała ekscytacja przed spotkaniem z rodzinami, które miały gościć nas podczas kursu językowego. Mieszkaliśmy w dzielnicy Malahide, w niezwykle klimatycznych domkach. Gospodarze okazali się ludźmi bardzo ciepłymi i uprzejmymi – rozmawialiśmy z nimi po angielsku, ćwicząc zdolności komunikacyjne i poznając ich kulturę.

Doświadczenie mieszkania z rodziną goszczącą dla wielu z nas było czymś zupełnie nieznanym, różnym od form zakwaterowania, do których byliśmy wcześniej przyzwyczajeni. Ma ono niewątpliwie zarówno zalety, jak i wady. Przykładowo konieczne było dostosowanie do rytmu dnia gospodarzy, którzy często kładli się spać znacznie wcześniej niż nasze polskie rodziny. Zaskoczeniem okazało się też jedzenie – jak się okazało, znane nam świeże pieczywo jest tam niespotykane, a zamiast niego najczęściej jada się chleb tostowy. Jednak przez tydzień zanurzenie się w innym stylu życia, nawet mimo pewnych niedogodności, było bardzo ciekawym doświadczeniem.

Poza porankami i wieczorami czas spędzaliśmy z resztą grupy, uczestnicząc w wycieczkach i zajęciach w szkole Irish College of English. Sami byliśmy odpowiedzialni za docieranie na miejsce zbiórek. Jak się szybko okazało, samodzielne przemieszczanie się po okolicy nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać – oprócz ruchu lewostronnego utrudnieniem były inne niż w Polsce oznaczenia przejść dla pieszych czy fakt, że w Irlandii autobusy nieszczególnie trzymają się rozkładów jazdy.

Zajęcia odbywały się w niedużym budynku należącym do szkoły językowej znajdującym się w Malahide. Grupy podzielone zostały już pierwszego dnia, na podstawie punktów zdobytych przez nas we wcześniej przeprowadzonym teście. Do każdej grupy przydzielono nauczyciela, z którym mieliśmy zajęcia do końca kursu. Sale były niewielkie, lecz dobrze wyposażone. Codziennie otrzymywaliśmy od nauczycieli kartki z zadaniami, które rozwiązywaliśmy początkowo samodzielnie, a potem całą grupą. Dużym plusem było to, że mieliśmy możliwość swobodnej rozmowy z nauczycielem oraz innymi uczniami – każdego dnia prowadzone były dyskusje na różne tematy. Dawano nam też interesujące i przyjemne projekty, takie jak dokończenie historyjek bądź stworzenie własnego wynalazku czy nawet wymyślenie kraju i jego kultury. Zajęcia trwały po trzy godziny dziennie. Ostatniego dnia otrzymaliśmy dyplomy, do których dołączone zostały kartki z opisami naszych indywidualnych predyspozycji językowych.

Zdecydowanie najprzyjemniejszą częścią całego kursu były wycieczki. Każdego dnia zaplanowana była inna aktywność, dlatego nikt się nie nudził.

Tydzień zaczęliśmy spacerem po Dublinie z przewodnikiem, który nie tylko pokazał najważniejsze zabytki stolicy, ale także opowiedział o historii swojego kraju, jego ojczystym języku (Gaelic), tradycji i kulturze. Niestety, nie mieliśmy zbyt wiele czasu wolnego, a przez konieczność powrotu na zajęcia wycieczka mogła objąć jedynie naprawdę najsłynniejsze miejsca w mieście. Kolejny dzień przyniósł zupełnie nowe przeżycie: przeszliśmy szlakiem po Howth Cliff, gdzie widoki były zjawiskowe. Z góry podziwiać można było latarnię oraz daleko rozciągające się morze. Do studiowania historii Irlandii wróciliśmy czwartego dnia, kiedy udaliśmy się do Dublinii – muzeum o dziejach miasta Dublina. Większość z jej ekspozycji dotyczyła czasów wikingów i średniowiecza. Pod wieczór odbyły się specjalne zajęcia, na których uczono nas tradycyjnego irlandzkiego tańca. Nie był on obowiązkowy, więc nie każdy tańczył, niemniej jednak wszyscy się dobrze bawili. Następnego dnia pojechaliśmy do Narodowej Galerii Sztuki. Każdy mógł zwiedzać we własnym tempie, co było bardzo wygodne.

Wycieczki po zakończeniu kursu językowego, a więc te odbywające się w weekend, miały charakter bardziej rekreacyjny niż kulturowy. W sobotę wspinaliśmy się szlakami w Glendalough, zachwycając się widokami, ruinami budowli stojących niegdyś w dolinie i zabytkowym, XVII–wiecznym cmentarzem. Niedzielna przygoda aż do ostatnich chwil pozostała dla nas niespodzianką: pojechaliśmy nad morze, do Kiliney Park, gdzie spacerowaliśmy po różnych punktach z pięknymi widokami, pozwalając, aby słoneczna pogoda wywołała w nas wrażenie przebywania raczej na południu Europy niż w kraju słynącym z deszczu i chłodu.

Do Polski wracaliśmy z mnóstwem pięknych wspomnień, zadowoleni z licznych okazji do mówienia po angielsku w warunkach zupełnie innych niż w ojczyźnie, z mnóstwem zdjęć pięknych widoków i nadzieją na kolejne równie ciekawe wyjazdy językowe.

Hanna Paciorek i Zofia Szafirska, klasa 2b